Dodana: 1 luty 2007 09:01

Zmodyfikowana: 1 luty 2007 09:01

Szpitale bez pielęgniarek ?

Dwieście pielęgniarek z byłego województwa białostockiego już pracuje za granicą. Kolejne właśnie szykują się do wyjazdu do Włoch. - Zostaniemy bez opieki - nie ma wątpliwości Ewa Taranta, szefowa białostockiego samorządu pielęgniarskiego.

- Pracodawca nie pozostawia mi wyboru. Zarabiam 900 złotych miesięcznie. Nie da się za to żyć. Godne pieniądze mogę znaleźć tylko za granicą - mówi Bogusława Bartosz, pielęgniarka szkolna.
Wiesława od 30 lat pracuje na białostockiej onkologii. Zarabia 1,3 tys. zł. - Ale po odliczeniu kredytów zostaje mi 600 złotych. We Włoszech dostanę 1,5 tysiąca euro bez dodatkowych dyżurów. Po pięciu latach będę się mogła starać o włoską emeryturę. W końcu zacznę żyć - marzy Wiesława. Jej córka studiuje pielęgniarstwo: - Ale nie pozwolę jej tu pracować. Ściągnę ją do Włoch.
Takie podejście nie dziwi Ewy Taranty, przewodniczącej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Białymstoku: - Niedawno spotkałam koleżankę ze studiów, która pracowała na onkologii i wyjechała do Włoch. Opalona i wypoczęta, powiedziała mi tak: nigdy tak lekko nie pracowałam i nigdy tak dobrze nie zarabiałam.

Nie tylko chodzi o pieniądze. - Za granicą nasze pielęgniarki są doceniane. Polki potrafią na przykład założyć zgłębnik do żołądka, czego nie umieją już pielęgniarki za granicą - mówi Ewa Taranta.

Je słowa potwierdza Piotr Piotrowski, przedstawiciel "Labour Polska", firmy, która zajmuje się organizowaniem wyjazdów do pracy we Włoszech: - Nasze pielęgniarki w pewnym sensie zastępują lekarzy. Są otwarte i szybko przystosowują się do nowej sytuacji. Włosi chętnie je zatrudniają. I będą ich potrzebować coraz więcej. Ich społeczeństwo się starzeje.

Kurier Poranny

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook